23.05.2015

Folkowe szpilki


Wiem, że wiele z Was czekało na ten wpis, dlatego dzisiaj prezentuję jak krok po kroku wykonać zdobienia na obcasach butów metodą decoupage. Na wstępie chciałam zaznaczyć, że nie kończyłam żadnego kursu, nie chcę nikogo tutaj uczyć, bo nie czuję się osobą kompetentną do tego.
Swoją wiedzę czerpałam z książek i przede wszystkim internetu.
Jeżeli komuś podoba się to co robię to świetnie. Lubię dzielić się z innymi tym co udało mi się ,,stworzyć". Ci z Was, którzy śledzą bloga od początku wiedzą, że od tego wszystko się zaczęło :)

Okej, dość tłumaczeń, wróćmy do tematu :)
Potrzebne nam będą:

  • Buty, najlepiej na obcasie dość szerokim, koturn też będzie dobrym rozwiązaniem.
  • Dwie farby akrylowe, w kolorze czarnym i białym/kremowym.
  • Dwa pędzle, jeden grubszy, drugi cienki (nie zobaczycie tu moich pędzli, pomimo że nadal dobrze mi służą nie nadają się kompletnie do pokazywania szerszemu gronu odbiorców a nie mam w zwyczaju kupowania nowych rzeczy, tylko po to aby dobrze wyglądały na zdjęciach ;)
  • Primer (podkład ułatwiający przyczepność farby do obcasa), nie jest on konieczny.
  • Klej do decoupage.
  • Lakier matowy, lub z połyskiem (w zależności, czy macie buty błyszczące czy matowe)
  • Serwetka.
  • Nożyczki.

























    Zaczynamy od pokrycia  obcasów primerem, zwiększa on przyczepność farby, zwłaszcza że moje
    sandały są błyszczące. Używamy do tego grubszego pędzla.






















    Następnie kładziemy farbę podkładową, w tym wypadku użyłam kremowej. Po nałożeniu primera i każdej następnej warstwy farby musimy swoje odczekać. Około 2- 3 godzin, w zależności od produktu, temperatury w mieszkaniu (można to przyspieszyć suszarką do włosów)
    W tym właśnie tkwi mały problem, ozdabianie metodą decoupage nie jest może na tyle trudne co mozolne i potrzeba dużo cierpliwości.
    Nałożenie kilku warstw farby, tak aby w miarę dobrze pokryła cały obcas zajęło mi prawie dwa dni (w między czasie gotowanie, sprzątanie i inne obowiązki domowe ). W międzyczasie wycinamy dwa wzory z serwetki, takie same na dwa obcasy. Typowa serwetka składa się z trzech warstw. Nas interesuje tylko ta pierwsza na której jest grafika. Należy ją oddzielić od reszty i przykleić klejem do obcasa.

     























    Ja zawszę robię tak: najpierw nakładam klej, czekam aż trochę podeschnie i dopiero wtedy przykładam serwetkę. Mogę w ten sposób jeszcze skorygować miejsce gdzie chcę dokładnie umieścić wzór. Jeżeli klej byłby zbyt mokry po przyłożeniu serwetki już nie moglibyśmy jej odkleić z powrotem. Gdy jestem pewna, że wzór pasuje i na obu obcasach wygląda równo, dociskam je mocno a następnie pokrywam warstwą kleju. Czekamy :)
    Teraz malujemy jasne miejsca obcasa czarną farbą. Posłuży nam do tego cienki pędzel, ja przy bardzo małych fragmentach używałam wykałaczki. Obcas pomalowany?
    Super, najtrudniejsze za nami ;) Lakierowanie to zdecydowanie moja ulubiona część zadania :)
    W zależności od potrzeb po wyschnięciu czarnej farby cały obcas pokrywamy warstwami lakieru. Ja użyłam błyszczącego. Oczywiście każda warstwa musi wyschnąć, więc cierpliwie czekamy :)




























    Taadaam! Folkowe szpilki gotowe, jak Wam się podobają?
    Tak jak pisałam wcześniej potrzeba trochę wolnego czasu, chęci i dużo cierpliwości, ale mam nadzieję, że efekt Was zadowoli i pewność, że nie spotkacie na ulicy osoby w takich samych szpilkach ;)








































    Dla tych, którzy jednak nie czują się na siłach aby zabrać się za zdobienie obcasów podsyłam linka
    TUTAJ do moich przerobionych trampek lub koszulek ( wystarczy jasny materiał i klej do tkanin)

    http://modniepodgiewontem.blogspot.com/2013/05/blog-post_9.html



     
    Mam nadzieję, że w jakiś sposób pokazałam Wam na czym polega to całe decoupage'owanie, moim zdaniem jest to świetny sposób na odnowienie starych, nie używanych rzeczy.
    Pozdrawiam gorąco!
     
    Hania

    2 komentarze:

    1. Kurcze, dość to złożone, ale efekt jest wart pomęczenia się! W pierwszej wolnej chwili się za to zabieram (czyli chyba na emeryturze;p) :)

      OdpowiedzUsuń
    2. Haha, może uda się wcześniej? Ja takie rzeczy robię po trochu, raz pomaluję, raz coś wytnę, cały proces potrafi trwać u mnie miesiącami. Chyba, że na czymś bardzo mi zależy to wtedy zbieram się w sobie i w kilka dni powstanie dana rzecz :)

      OdpowiedzUsuń

    Dziękujemy za wszystkie komentarze.

    Copyright © Modnie pod Giewontem , Blogger